Duch ula / Życie pszczół - Maurice Maeterlinck / Strona główna <

W ulu, który wzięliśmy sobie za przedmiot obser-
wacji, otrząsnęły się już pszczoły z zimowego bezwładu,
a królowa od pierwszych zaraz dni kwietnia jęła się zno-
szenia jaj. Robotnice obleciały jaskry, pierwiosnki, śnie-
żyezki, fiołki i zbadały wierzby, oraz krzaki leszczyny.
W miarę jak wiosna obejmuje władanie nad światem,
strychy i piwnice ula zapełniają się miodem i pyłkiem
kwiatowym, czyli pierzgą, a codziennie rodzą się tysiące
pszczół. Ciężkie i spasłe trutnie wychodzą z obszernych
komórek, łażą po plastrach, tłok w przeludnionym ulu
staje się tak wielki, że setki robotnic spóźnionych, wra-
cając wieczorem z połowu soku kwietnego, nie mogą do-
cisnąć się do wnętrza i muszą z konieczności spędzić noc
u progu, gdzie je dziesiątkuje nieraz chłód poranku.
Niepokój ogarnia cały lud, a stara królowa miota się,
czując pobliże nowego, nieznanego losu. Dopełniła ona
wiernie i w skupieniu swych rodzicielskich obowiązków,
a teraz, miast nagrody, czeka ją smutek i nowa ofiara,
Siła niezwyciężona zagraża jej spokojowi i niebawem
z nakazu tej siły będzie musiała iść precz z państwa, któ-
rym rządzi tak doskonale. A jest to przecież jej własne
dzieło, to ona sama. Ale nie króluje ona w znaczeniu,
jakie człowiek przypisuje panującemu. Nie wydaje roz-
kazów i nie stanowi praw, przeciwnie musi słuchać praw
i podlegać im, jak każda z robotnic, jak ostatnia z oby-
watelek. Ową potęgę, zamaskowaną, arcymądrą i wszech-
władną, nazwiemy sobie tymczasem „duchem ula", zanim
zdołamy wyśledzić, gdzie przebywa i na czym polega.
Mimo to królowa jest jego matką i jedyną wyobrazi-
cielką miłości, której byt swój zawdzięcza.
Położyła jego podwaliny w dniach niebezpieczeństwa
i nędzy, zaludniała go ciągle własnym wysiłkiem,
a wszystko co się tutaj roi, robotnice, trutnie, liszki, po-
czwarki, miode k^żńiczki, k.6rych' bliskie' narody
przyśpieszą jej wygnanie, a z których jedną już z góry
przeznaczyła nieśmiertelna pamięć gatunku na jej na-
stępczynię, wszystko to wyszło przecież z jej własnego
łona.

Gdzież przebywa, jak się ucieleśnia „duch ula"? Nie
przypomina on w niczym owego szczególnego instynktu
ptaka, umiejącego zręcznie budować sobie gniazdo i od-
latującego w odległe kraje, kiedy nadejdzie pora wę-
drówkł dorocznej. Nie jest to również niby automatyczny
nawyk gatunku, łaknącego jeno ślepo pożywienia, który
obija się o wszystkie ostre kanty przypadkowych oko-
liczności i rani się boleśnie, ile razy coś nieprzewidzia-
nego zmieni kolejność i następstwo zjawisk zwyczajnych,
do których każdy osobnik nawykł dziedzicznie. Prze-
ciwnie, spostrzegamy tu świadome, krok za krokiem, śle-
dzenie owych potężnych okoliczności, jak czyni nie-
wolnik rozLpay i zdecydowany, umieftW z n^krut-
niejszych rozkazów swego pana wyciągnąć dla siebie
możliwie największą ilość korzyści.
Duch ten włada bezlitośnie, ale bardzo dyskretnie,
jakby pełnił przedziwny jakiś obowiązek, czy nakaz wyż-
szy, rozrządza bogactwami, szczęściem, wolnością i ży-
ciem swego skrzydlatego ludu. Określa dzień po dniu^
liczbę narodzin, ograniczoną ściśle liczbą kwiatów, jakie
się pojawiają w pobliżu i okolicy. Oznajmia również kró-
lowej detronizację, upadek i konieczność usunięcia się poza
granice miasta, zmusza ją, by wydała na świat swe własne
współzawodniczki, hoduje je po królewsku, ochroni od
przebiegów zawiści ich własnej matki i zezwala w końcu,
by pierworodna pozabijała leżące w kołyskach siostry
swe, nucące pieśń królewską. Pozwala na to, lub zabra-
nia, stosownie do obfitości różnobarwnych kielichów,
okresu wiosny i przypuszczalnych niebezpieczeństw mi-
łosnego lotu. Innym znów razem, kiedy pora roku spó-
źniona, a godziny kwitnienia zmniejszyły się, w celu za-
kończenia ery przewrotów i przyspieszenia sposobienia
zapasów zimowych, rozkazuje robotnicom wymordować
całe królewskie potomstwo.
Duch ula jest niezmiernie mądry, ekonomiczny, ale
wolny od skąpstwa i małostkowości. Znane mu są za-
pewne rozległe, szalone nawet prawa natury, o ile idzie
o sprawy miłosne. Toteż w ciągu obfitych w łupy dni
letnich toleruje obecność, kłopotliwą bardzo obecność,
trzech- do czterechset trutniów, spośród których młoda
królowa wybierze sobie kochanka^ mimo, że są to uparte
i niezdarne miodolizy, bez potrzeby zatroskane zawsze,
pełne uroszczeń, ohydnie leniwe, do niemożliwości ha-
łaśliwe, łakome, ordynarne, niechlujne, nienasycone,
i ogromnym cielskiem zabierają mnóstwo miejsca. Kiedy
jednak królowa została zapłodnioną, a kwiaty późno ot-
wierają kielichy, zamykają je zaś wcześniej, pewnego
poranku duch ula z najzimniejszą krwią ogłasza wyrok
śmierci i trutnie giną jeden po drugim bez apelacji.
Duch ula wyznacza również zakres pracy każdej z ro-
botnic. Według wieku rozdziela pomiędzy nie funkcje
piastowania, karmienia liszek i poezwarek, czyli czerwi,
potem mianuje damy dworu, przeznaczone do służby kró-
lowej, i nie spuszczając ją z oczu, dalej załatwia wszyst-
kie inne czynności. Jedne wentylują ul, przewietrzają go
i ogrzewają biciem skrzydełek, przyśpieszając zarazem
parowanie miodu, zawierającego nadmiar wody. Inne
pełnią czynności architektów, mularzy, woszczarek
i rzeźbiarek, budujących słupy i plastry, inne wreszcie
zbierają miód i pyłki, znoszą ze świata sok kwietny,
który przemieni się w miód, pyłek, czyli pierzgę na po-
karm dla liszek i poczwarek a wreszcie smółkę do zale-
piania szpar i wzmacniania budynków miasta, wodę, oraz
sól potrzebną dla młodzieży, w której złożone są przyszłe
nadzieje republiki. Wydziela on również pracę chemi-
czkom, dbałym o należytą konserwację miodu przez
wpuszczanie odrobiny kwasu mrówkowego do każdej ko-
mórki; dalej furtiankom komórek, które zalepiają pla-
strom oczka, napełnione dojrzałym już do przechowania
miodem; do niego należą zamiatarki utrzymujące we
wzorowym porządku ulice i place publiczne; nekroforki,
które usuwają na zewnątrz zwłoki; amazonki straży
miejskiej, czuwają one dzień i noc nad dostępem do
bram, jak również badają każdą wchodzącą i wychodzącą
robotnicę, rozpoznają nowicjuszki udające się na pierw-
szy zbiór, powstrzymują i odpędzają włóczęgów, złodziei
i rabusiów, pozbywają się intruzów, gromadnie zwalczają
strasznych nieraz wrogów i zabarykadowują wejście
w razie potrzeby.
Ten sam „duch ula" oznacza co roku porę wielkiej
objaty geniuszowi gatunku, to jest rozpoczęcia roju.
Wówczas to cały ten lud liczny, opływający w dostatki,
u szczytu pomyślności i potęgi, oddaje nagle potomkom
iwym wszystkie bogactwa, pałace, mieszkania, cały owoc
trudu i udaje się na daleką wędrówkę, by pośród rozlicz-
nych niebezpieczeństw i zawodów szukać nowej ojczyzny.
Ten akt, świadomy czy nie, przekracza niewątpliwie gra-
n>ce pojęć moralnych człowieka. Niweczy on często byt
nowego społeczeństwa, a zawsze uboży i rozprasza miesz-
kańców szczęśliwego miasta po to jeno, by ulec prawu
wyższemu nad prawo własnego szczęścia. Kto, jak i gdzie
sformułował to prawo wcale nie ślepe, a. instynktem po-
wodowane, jak to niebawem zobaczymy? Na jakim ze-
braniu ogólnym, jakim plebiscycie, czy radzie królew-
skiej zostało ono uchwalone? Gdzie włada ów duch, któ-
remu poddają się wszyscy i jak pojąć tak heroiczny czyn
obowiązku, uzasadniony wyłącznie i jedynie przyszłością,
o której nikt w ulu, ani poza nim nie może mieć żadnego
wyobrażenia?
Z pszczołami ma się sprawa podobnie, jak z wielu,
bardzo wielu rzeczami tego świata. Dostrzegamy różne
fakty, śledzimy ich obyczaje, powiadamy: robią to a to,
pracują w ten, a ten sposób, królowa tak przychodzi na
świat, robotnice są dziewicami, rój następuje w tym,
a tym czasie* Wydaje nam się, że poznaliśmy
wszystko i nie pytamy o więcej. Widzimy, jak śpieszą
z kwiatu na kwiat, obserwujemy rozgwar i ruch ula
i egzystencję tę uważamy za bardzo prostą, wyznaczając
jej granice, od instynktownego szukania karmy, do rów-
nież instynktownego rozmnażania się. Ale gdy tylko
zbliżymy się do przedmiotu naszych badań, by sobie zeń
zdać sprawę, uderza nas niezwłocznie niesłychana złożo-
ność najnaturalniejszyeh zjawisk i stajemy wobec za-
gadki inteligencji, woli, przeznaczenia, celu, środków czy
przyczyn. I obezwładnia nas ta niepoznawalna organi-
zacja najdrobniejszego przejawu życia.

> Galeria zdjęć (losowe zdięcia)
Dodano: 2008-06-14 Dodano: 2009-07-07 Dodano: 2010-11-13 Dodano: 2009-04-24