REKOMENDUJEMY - "Pszczoły i las"
Kiedyś pszczoły żyły w lesie, a las nie mógł istnieć bez tych maleńkich owadów. Związek ten trwał miliony lat i wydawało się, że nic i nigdy nie może go zakłócić albo zniszczyć. Pewnego dnia przyszedł człowiek i powalił toporem pierwsze drzewo, a potem, ośmielony swoją pychą, trzebił leśne ostępy bez umiaru i litości. Na swojej drodze spotykał leśne barcie, więc pustoszył je z miodu i wosku, a większego bogactwa nie znał, bo go nigdzie nie było. Wreszcie, gdy padały ostatnie puszczańskie dęby i sosny, człowiek postanowił zabrać pszczoły z leśnych dzieni i uwięził je obok swoich domostw w skrzyniach, które od tej chwili zaczął nazywać ulami. Tak zakończyła się historia tej niepowtarzalnej, pierwotnej więzi, która od zarania łączyła dwa wielkie zjawiska boskiego stworzenia: pszczoły i las.
Książka Józefa Banaszaka opowiada te dzieje z należnym tematowi szacunkiem i pietyzmem, a przez zdania rzucone na papier przebija wielka pasja Profesora, który całe naukowe życie poświecił bioróżnorodności otaczającej nas natury. Kiedy czytałem opowieść o pszczołach i lesie myślałem sobie, że polskie piśmiennictwo pszczelarskie ma wielkie szczęście do swoich autorów. Od ks. Kluka poczynając, poprzez ks. Dzierzona, a potem Ciesielskiego, Mendralę, Wróblewskiego… każda pszczelarska epoka miała swojego „bartodzieja”, który pozostawiał niezwykłe świadectwo, oddając hołd jednemu z najbardziej pierwotnych ludzkich rzemiosł, które przecież ciągle trwa, gdy wiele innych odeszło już dawno w niebyt czasu. Józef Banaszak dołącza do tej bartnej sztafety pokoleń.
Książka „Pszczoły i las” rzuca nowe światło na wiekową egzystencję pszczół w pierwotnej puszczy. I przejdzie do historii także dzięki archiwalnym zdjęciom Jana J. Karpińskiego i Włodzimierza Puchalskiego. Wiele z tych zdjęć wydawcy publikują po raz pierwszy. Te unikalne ilustracje spinają symboliczną klamrą historię bartnictwa i współczesne pszczelarstwo. A nad wszystkim szumi tysiącletnia knieja.
Maciej Rysiewicz