Pszczelarstwo w innych regionach polski / Strona główna <

Pszczelarstwo w innych regionach polski

 Sierakowickie Koło Polskiego Związku Pszczelarzy ma się bardzo dobrze. Mało, że pracują ciężko i dbają o swoje pasieki, czym pomagają innym mieszkańcom w zbiorze dorodnych owoców, to wciąż doskonalą swoją wiedzę na temat pszczelarstwa. 
W tym celu organizują, bądź są zapraszani na zjazdy pszczelarzy, uczestniczą w szkoleniach, a przede wszystkim, co weszło już do tradycji, na zakończenie roku pszczelarskiego, organizują tradycyjne dożynki, w których nigdy dotąd nie zabrakło ani władz gminy, ani tych z oddziału wojewódzkiego PZP.

Do Koła należą:
Kazimierz Wenta z Kamionki – prezes, Zbigniew Kostuch z Mig – sekretarz oraz: Maria Bigus, Jan Błaszkowski z Gowidlina, (najstarszy pszczelarz, 86 lat), Mariusz Borowicz  z Amalki, gm. Sulęczyno, Zygmunt Drewka z Sierakowic Leszek Gawlik z Kiełpina, Andrzej Grzenkowicz spod Lęborka, Stanisław  Józewczók z Puzdrowa, Józef Jeliński z Tuchlina,  Antoni Jeliński z Sierakowic, Zygmunt Julke z Łebuni w gminie Cewice, Józef Kostuch z Tuchomia, Stefan Kostuch z Sierakowic, Marian Kwidziński z Kamienicy Królewskiej, Jędrzej Kwidziński z Ciechomi, Stanisław Holk-Łebiński z Mojusza, Jadwiga Labuda z Mrozów, Andrzej Lis z Gowidlina, Jerzy Michalak z Mrozów, Michał Płotka z Paczewa, Wacław Płotka z Sierakowic, Konrad Pioch z Sierakowic, Maria Sieradzka z Barcina, Wiktor Sobisz z Gowidlina, Benedykt Stenka z Gowidlina, Melchior Suchta ze Smolnik, Mieczysław Lipkowski z Kamienicy Królewskiej, Alfons Smentoch z Tuchlina, Robert Kryszewski z Kamienicy Królewskiej, Antoni Wenta z Kamienicy Królewskiej, Grzegorz Witek z Siemirowic, Władysław Zwara ze Starej Huty, Jerzy Nowak z Łapalic, Tomasz Nowak z Łapalic, Henryk Groth z Kartuz, Ryszard Włoch z Dobieszewa, Stanisław Meszek z Żarkowa, Jan Gański z Gowidlina i Stanisław Klinkosz z Gowidlina.  

O działalności Koła
rozmawialiśmy z sekretarzem, panem Zbigniewem Kostuchem.
- Proszę powiedzieć, czym wasze Koło różni się od innych?
- Staramy się działać prężnie i aktywnie. Pszczelarstwo to nie tylko opieka nad pasieką i miłe spędzanie tam czasu, to wielka pasja i ciężka praca. Prawdziwy pszczelarz to taki, który kocha robić to, co robi i dla którego obserwacja życia tych niezwykle inteligentnych stworzeń, stanowi sens życia i jest prawdziwym wytchnieniem, a nie tylko próbą zarobkowania.
- To znaczy, że nie musi mieć rodziny i bliskich, bo pszczoły mu ich zastąpią?
- Może nie tak dosłownie, choć zdarza się, że wolałby czasem spędzić którąś noc w pasiece, ze swymi pszczołami, niż w kieracie domowym. W życiu pszczół wszystko jest bardzo uporządkowane i tak cholernie inteligentnie pomyślane, że daleko nam do ich poziomu. To dziwne, prawda? Wszak to my niby jesteśmy tą najbardziej rozwiniętą umysłowo populacją, a tu okazuje się, że daleko nam do takich maleńkich stworzonek jak pszczółki.
- Jak rozumiem, do waszego Koła należą nie tylko pszczelarze z gminy Sierakowice?
- Wielu naszych pszczelarzy mieszka w innych gminach, a nawet powiatach. Zdecydowali się zapisać do naszego Koła, bo u nas cały czas coś się dzieje, działamy aktywnie, nie na pokaz czy dla samej przyjemności. Najstarszy nasz pszczelarz ma  ponad 80 lat, a najmłodszy 22.
- Skąd się bierze ta pasja u tak młodych ludzi? Przechodzi z ojca na syna?
- W niektórych przypadkach owszem, ale tak naprawdę pszczelarzem trzeba się urodzić.
- Proszę opowiedzieć trochę o samej działalności Koła.
- Prezesem naszego koła jest pan Kazimierz Wenta. Szefuje nam od ładnych kilku lat, a biorąc pod uwagę pochwałę, jaką niedawno skierował pod naszym adresem prezes zarządu wojewódzkiego, świetnie sobie radzi. Jednym z jego atutów jest to, że potrafi dogadać się zarówno z władzami wojewódzkimi Związku, jak również z władzami gminy Sierakowice. Mamy własny sztandar, organizujemy cyklicznie zjazdy i inne uroczystości, w tym dożynki, które na stałe zapisały się w tradycji Koła. Systematycznie bierzemy udział w zjazdach i uroczystościach, ostatnio w Lubaniu. Nasze Koło widoczne jest wszędzie.
- W jaki sposób dla pszczelarzy procentuje ta znakomita współpraca z sierakowickim samorządem?
- Muszę uczciwie powiedzieć, że władze naszej gminy wspierają nas jak mogą. Przeważnie finansowo, choć nie tylko. Dzięki pomocy gminy możemy na przykład bez problemu kupować lekarstwa dla pszczół. Bez nich by nam popadały. Są to antybiotyki i podawane profilaktycznie leki przeciw szkodnikom. Nie są niestety tanie. I tu pomoc gminy jest bezcenna. Ale to nie wszystko. Gmina dofinansowuje nam też zakup matek pszczelich, co również bardzo nas odciąża. Niedawno kupiłem trzy matki, po 40 zł jedna, przyniosłem je do ula, a pszczoły dwie z nich zagryzły, nie zaakceptowały ich. Tak czasem bywa, dlatego dodatkowy sponsoring ze strony gminy, ma dla nas wielkie znaczenie. Podobnie jak dofinansowywanie naszych wyjazdów szkoleniowych czy innych. Na współpracę z gminą nie możemy narzekać.
Za tydzień, Zbigniew Kostuch spróbuje nam wyjaśnić na czym polega inteligencja tych małych żyjątek i w jaki sposób pszczelarze pomagają im w codzienne egzystencji.
- Bo właśnie na tym powinno polegać pszczelarstwo - mówi Z. Kostuch. - Niestety, często bywa tak, że to człowiek jest największym szkodnikiem, a nie inne zwierzęta.
Ale o tym i innych ciekawostkach z życia pszczół za tydzień.

Lucyna Puzdrowska

 
> Galeria zdjęć (losowe zdięcia)
Dodano: 2010-11-13 Dodano: 2008-06-14 Dodano: 2009-09-30 Dodano: 2009-07-08