Przepisy pomagają pasożytom trzebić pasieki / Strona główna <

Przepisy pomagają pasożytom trzebić pasieki

 Straty pszczół w poszczególnych ulach wynoszą do 70 proc. - alarmują śląscy pszczelarze po przedwiosennych obchodach pasiek. Jedną z przyczyn jest - zdaniem pszczelarzy - inwazja pszczelich pasożytów. A rozwojowi pasożytów sprzyjają nieodpowiednie przepisy.
"Straty te są jeszcze większe niż w zeszłym roku, kiedy wskutek ciepłej zimy wiele pszczelich królowych zbyt wcześnie rozpoczęło czerwienie. Teraz na palcach jednej ręki można policzyć pasieki, w których nic nie zginęłoń - powiedział PAP w środę Henryk Wieczorek ze Stowarzyszenia Pszczelarzy "Barć" z Bytomia.

Jak wyjaśnił, główną przyczyną strat w tym roku stała się warroza - rozmnażające się na czerwiu pszczół oraz os roztocza, które żywiąc się hemolimfą (pełniącą funkcje krwi) owadów i wstrzykując w jej miejsce toksyny, powodują obumieranie zaatakowanych organizmów.

"Niestety my, ludzie, pomagamy pasożytom do tego stopnia, że robią one wśród pszczół prawdziwe spustoszenie. Powodem są przepisy zobowiązujące straż pożarną do bezpłatnego usuwania gniazd pszczół oraz os, które instruują strażaków, że usunięte gniazda należy w workach wywozić do lasówń - podkreślił Wieczorek.

W jego ocenie, na pozór obojętne dla zdrowia pszczół zalecenie, nie uwzględnia trybu rozrodu pszczół oraz os. Pszczoły, inaczej niż osy czy szerszenie, żyjąc w gromadzie przez cały rok, robią zapasy na zimę. Gdy nastaje zimno, obniżają temperaturę w ulach, zbijają się w kłąb zimowy i zapadają w odrętwienie.

Spożywają wtedy bardzo mało pokarmu - cały rój zużywa ok. 1,5 kg zgromadzonego wcześniej miodu miesięcznie, podczas gdy w ciągu sezonu - nawet 100 kg. Taki sposób zimowania jest m.in. uwarunkowany ich budową - pszczoły mogą wypróżniać się tylko w locie. Zimą, podczas mrozów, nie opuszczają uli, dlatego jedzą mało.

Zaczynają jeść po rozpoczęciu składania jaj przez królową - z reguły pod koniec stycznia - aby móc wytworzyć temperaturę ok. 30 stopni, konieczną do wzrostu jaj. Wylatują dopiero na wiosnę, na tzw. obloty. Młode pszczoły rodzą się w postaci larw w 21 dni po złożeniu przez królową jaj, larwy os - w zależności od pogody - mogą wydłużyć ten czas do 45 dni.

Osy - w przeciwieństwie do pszczół - nie robią zimowych zapasów, a gniazda, budowane na wiosnę przez zahibernowane przez zimę królowe, mają komórki zwisające pionowo w dół. Aby wyżywić wykluwające się najpierw ze złożonych w nim jaj szybko rosnące larwy robotnic, królowe często wylatują z gniazda, aby szukać pokarmu - najczęściej padliny.

Jeśli pogoda nie pozwala im na to, głodne larwy robotnic wypadają ze swoich komórek i spadają przez umieszczony u dołu gniazda wylot na ziemię, gdzie są zjadane przez inne owady. Jeśli larwy przekształcą się w robotnice, dzięki ich pomocy w gnieździe, królowa latem zaczyna składanie w gnieździe jaj, z których jesienią wykluwają się nowe królowe oraz zapładniające je samce.

Według Wieczorka, jeśli w sezonie strażacy wywożą gniazdo os do pobliskiego lasu, te młode osy, które są już na tyle rozwinięte, że mogą latać, a nie zostały przewiezione dalej niż 5 kilometrów, co zdarza się w większości przypadków, wracają w pobliże pierwotnego gniazda i próbują zdobyć pożywienie, by młode królowe były w stanie przehibernować kolejną zimę.

Z reguły osy atakują wówczas znajdujące się już wtedy w ulach pszczele rodziny. Jedna zarażona warrozą osa dostarcza wtedy pasożyta do ula, w którym znajduje się kilka tysięcy pszczół. Pozostawione same sobie, osy jesienią atakują ule znacznie rzadziej.

"Warroza ma w ulu fantastyczne warunki - mnóstwo odżywczej krwi najedzonych przed zimą pszczół. Po ataku warrozy do wiosny może przetrwać tylko garstka pszczół. Sam jestem strażakiem, zdarza mi się usuwać gniazda os i w sześciu na dziesięć znajduję warrozę" - zaznaczył pszczelarz.

Rozwiązaniem tego problemu byłaby zmiana przepisów i np. powierzenie obowiązku usuwania gniazd os wyspecjalizowanym firmom. Pszczelarze obawiają się, że przetrzebienie krajowych hodowli spowoduje słabe zbiory, a tym samym trudno będzie kupić dobry jakościowo miód. Ten pochodzący z importu - jak twierdzą śląscy hodowcy - zwykle jest słabej jakości.

Źródło: kar, PAP

 
> Galeria zdjęć (losowe zdięcia)
Dodano: 2010-11-13 Dodano: 2010-04-20 Dodano: 2010-04-20 Dodano: 2009-07-07