Pasieka zimą / Strona główna <

Pasieka zimą

Zimą opieka nad pasieką ogranicza się do zapewnienia pszczołom spokoju. Najlepsze warunki do zimowli są wtedy, gdy pszczelarz do pasieki w ogóle nie wchodzi, nie mówiąc o zaglądaniu do uli czy ich osłuchiwaniu. Informacja o tym, czy pszczoły żyją i czy jest już czerw (wtedy pod górnym ociepleniem jest ciepło) w środku zimy nie przyda się do niczego. Jeżeli bowiem rodzina z jakiegoś powodu zginęła, to przecież w żaden sposób nie można jej pomóc. Jeśli natomiast pszczoły żyją, zaglądanie do ula powoduje ich niepokój i rozluźnienie kłębu, co prowadzi do strat ciepła i zwiększonego zużycia pokarmu z wszystkimi tego konsekwencjami.

 

Równie mało przydatne jest osłuchiwanie zimujących rodzin, zalecane w niektórych starszych podręcznikach pszczelarskich. Rodziny pszczele osłuchuje się przez wężyk włożony do wylotka ula. Na podstawie odgłosów wydawanych przez zimującą rodzinę wnioskuje się o jej stanie. Cichy, jednostajny szum oznacza, że zimowa przebiega prawidłowo. Nierównomierny szum i jakoby jękliwe odgłosy pojedynczych pszczół świadczą o braku pokarmu i zagrożeniu rodziny głodem. Liczne pojedyncze „bzyczenia” pszczół charakterystyczne są dla rodziny bezmatecznej lub świadczą o niepokojeniu rodziny przez myszy lub inne szkodniki. Jednak informacje otrzymane w środku zimy (styczeń) o tym, jak przebiega zimowa nie na wiele się przydadzą. Zresztą nietypowe zachowania pszczół nie muszą świadczyć o nieprawidłowościach w zimowli, a mogą być spowodowane ich niepokojeniem. Rodziny bezmatecznej uratować się nie da, co najwyżej trzeba będzie ją w pierwszej kolejności połączyć z inną po wiosennym oblocie, kiedy temperatura podniesie się do kilkunastu stopni. Rodzinę głodną dokarmia się ciastem miodowo – cukrowym, podawanym w formie „placków” kładzionych na górnych beleczkach ramek, nad zimującym kłębem. Można też wstawić w środek kłębu zimujących pszczół plaster wypełniony zapasem cukrowym lub miodem.

 

zima_w_pasiece


Do takich sytuacji jednak w racjonalnie prowadzonej pasiece nie powinno dochodzić. Prawidłowo nakarmionej rodzinie nie zabraknie zapasów nawet wtedy, gdy zima będzie wyjątkowo długa. Wyjątkiem mogą być rodziny rabowane już po zakończeniu karmienia i sprawdzeniu stanu zapasów. Do rabunków które doprowadzą do tak poważnego uszczuplenia zapasów jesienią dochodzi rzadko, zwłaszcza gdy wszystkie rodziny w pasiece są silne. Podobnie jest z rodzinami bezmatecznymi, rzadko się bowiem zdarza by będąca w dobrej kondycji matka zginęła jesienią lub na początku zimy. Jeżeli więc w rodzinie nie ma matki w styczniu albo w lutym, to prawdopodobnie nie było jej już w sierpniu, co pszczelarz powinien zauważyć i takiej rodziny nie zimować. Nie znaczy to oczywiście, że matka nie mogła zginąć z jakiegoś powodu później.
Myszy, nornice i inne gryzonie nie będą zagrażać zimującym pszczołom, jeżeli ule nie są uszkodzone, a otwory wylotowe zmniejszone do wysokości nie większej niż 1,2 cm. Nie ma również obawy, że ul się przewróci lub wiatr zdmuchnie z niego daszek, jeśli podstawki są solidne i zabezpieczone przed wbijaniem się w ziemię, a pasieka stoi w miejscu osłoniętym przed wiatrem. Lekkie daszki należy dodatkowo zabezpieczyć przed zrzuceniem przez wiatr, obciążając je kamieniami. Elementy lekkich uli wykonane ze styropianu i poliuretanu należy łączyć pasami. Oczywistą rzeczą jest, że pasieka powinna być zabezpieczona przed osobami postronnymi oraz zwierzętami domowymi jak i dzikimi. Duże straty w pasiekach mogą poczynić sikorki, zwłaszcza w bardziej śnieżne i mroźne zimy. Zaradzić temu można dokarmiając te pożyteczne ptaki, ale należy to robić w miejscu oddalonym co najmniej 70 m od pasieki. Sikorki bowiem znacznie bardziej dokuczają pszczołom w pasiekach zlokalizowanych w pobliżu siedzib ludzkich, gdzie są zwabiane różnymi odpadkami spożywczymi.
Bardzo ważnym elementem, od którego zależy żywotność ula oraz jakość zimowli jest daszek. Musi on być szczelny, w przeciwnym razie korpus gniazdowy ula i jego wyposażenie szybko ulega niszczeniu. Ul drewniany z nieszczelnym daszkiem po 2 – 3 latach nie będzie się nawet nadawał do remontu. Zaciekająca w czasie zimy woda powoduje zresztą nie tylko niszczenie ula, ale negatywnie wpływa na zimowlę pszczół. Dlatego jeszcze w czasie przygotowań do zimy należy zwrócić baczną uwagę na jakość ula i szczelność daszka i jeśli istnieje taka potrzeba, wykonać niezbędne naprawy lub nawet rodzinę przesiedlić.
Śniegu zalegającego na daszkach uli nie należy usuwać, podobnie jak zgromadzonego na mostkach wylotowych. Zabieg taki niepokoi zimujące pszczoły, a śnieg zarówno ten na daszku, jak i na mostku w niczym zimującej rodzinie nie przeszkadza. Ciepłe powietrze wydostające się z ula rozpuści część śniegu na wylotku, poza tym wentylacja w ulu przebiega nie tylko przez jeden otwór wylotowy. Pszczelarze stosują często różne zabezpieczenia wylotka przed śniegiem i wiatrem. Są to działania zbędne, ponieważ śnieg rodziny pszczelej nie udusi, zaś przed wiatrem należy się zabezpieczyć ustawiając pasiekę w miejscu osłoniętym. Zdarza się, zwłaszcza w terenach górskich, że ul lub nawet cała pasieka zostanie przysypana śniegiem. Na krótszą metę pszczołom to nie zaszkodzi. Jeżeli jednak zbliża się wiosna a śnieg nie ustępuje, ule należy odśnieżyć.


Zimowanie w stebnikach.

W celu zapewnienia idealnych warunków zimującym rodzinom niegdyś dość często przenoszono je na zimę do specjalnie w tym celu zbudowanych piwnic, zwanych stebnikami. W takim stebniku panuje stała temperatura w przedziale 2 ÷ 4° C, co gwarantuje bardzo spokojną zimowlę i niewielkie zużycie pokarmu. Nie ma tam skoków temperatury ani krótkotrwałych ociepleń, które mogą spowodować rozpoczęcie czerwienia już w połowie stycznia. Jednak pszczoły z natury swojej są przystosowane do przeżycia nawet bardzo długich zim z niskimi temperaturami i dużymi ich różnicami. Warunkiem jest zimowanie silnych rodzin na odpowiedniej ilości zapasów, wtedy różnic między rodzinami zimowanymi w stebnikach i na toczku nie ma. Niemniej nie ma żadnych przeciwwskazań, by pszczelarze dysponujący stebnikami zimowali w nich pszczły, zwłaszcza w północno - wschodniej części kraju, gdzie zimy są mroźne i długie. Pamiętać należy o zapewnieniu właściwej wentylacji w takim pomieszczeniu, szczególnie z myślą o niedopuszczeniu do zbyt dużej wilgotności powietrza. Względna wilgotność powietrza w stebniku nie może przekroczyć 85 %. Stebnik musi być dobrze zabezpieczony przed gryzoniami (myszy, szczury, nornice) i innymi szkodnikami. W czasie zimowania w nim rodzin nie możne być wykorzystywany do przechowywania innych rzeczy, chociażby warzyw czy owoców, które też żyją i wydzielają gazowe produkty przemiany materii. Do stebnika ule z pszczołami przenosi się po całkowitym zawiązaniu kłębów zimowych, na ogół na przełomie października i listopada. Z powrotem ule wystawia się na pasieczysko gdy temperatura pozwala na wykonanie pełnego oblotu, a więc około połowy marca.
Zimowanie pszczół w specjalnie do tego przygotowanych pomieszczeniach jest normalną praktyką w krajach, gdzie zimy są długie , a temperatury regularnie spadają poniżej - 35° C. Tak niskiej temperatury przez dłuższy czas nie wytrzyma nawet silna rodzina i dlatego w północnej Rosji pszczoły zimuje się w klasycznych stebnikach, a w Kanadzie w specjalnych przechowalniach z regulowaną atmosferą, podobnych do przechowalni owoców.

Wentylacja ula zimą

Rodzina pszczela w czasie zimy tworzy kłąb zimowy, w którym pszczoły starają się utrzymać określone stałe parametry temperatury, wilgotności i stężenia gazów. Na możliwości pszczół w tym zakresie duży wpływ ma wielkość gniazda zimowego i stwarzane przez ul warunki wentylacji. Zapewnienie właściwej wentylacji jest ważnym czynnikiem, ponieważ pszczoły skupione w kłębie zimowym nie mogą w żaden sposób kierować wymianą gazową między wnętrzem ula a środowiskiem zewnętrznym. Para wodna i dwutlenek węgla zawarte w powietrzu ulowym decydują o warunkach zimowli i wpływają na przebieg procesów fizjologicznych w organizmach pszczół. Jest to tym bardziej istotne w niskiej temperaturze panującej w ulu w ciągu zimy. Bowiem temperatura w ulu poza kłębem zimujących pszczół jest podobna do tej na zewnątrz ula i to bez względu na jego konstrukcję i rodzaj materiałów, z jakich jest on zbudowany. Dlatego kwestia ocieplenia zimującej rodziny, która będzie tematem oddzielnych rozważań, nie jest tak istotna jak zapewnienie pszczołom właściwej wentylacji.
W centrum rodziny pszczelej (kłębu zimowego) przez cały okres zimowli utrzymywana jest temperatura nie niższa niż 22° C, chociaż zazwyczaj oscyluje ona wokół 30° C, a po pojawieniu się czerwia wzrasta do 34 ÷ 35°. Źródłem ciepła są pochodzące z zapasów węglowodany, przetwarzane w procesie przemiany materii w organizmach pszczół na dwutlenek węgla i wodę. Zużycie zapasów w pierwszej części zimowli jest niewielkie i nie przekracza w średniej siły rodzinie 20 g na dobę. Do „spalenia” zawartych w nich cukrów potrzeba około 15 litrów tlenu, zawartego w ponad 70 litrach powietrza atmosferycznego. W wyniku tej przemiany powstaje prawie 90 litrów produktów gazowych, w których skład wchodzi ponad 15 litrów pary wodnej. W ciągu doby muszą być one wymienione na świeże powietrze.
Ilość powietrza w ulu nie jest jednak jednoznaczna z kubaturą ula, bowiem większą jej część zajmują plastry z zapasami, pszczoły, listewki ramek, a w późniejszym okresie także czerw. Dlatego powietrze ulowe to nie więcej niż połowa tej objętości ula, która jest wypełniona ramkami z zimującą rodziną. Na przykład w ulu wielkopolskim, którego kubatura (jednego korpusu) wynosi około 38 litrów, jest nie więcej niż 19 litrów powietrza, i to pod koniec zimowli. Teoretycznie więc zużyte powietrze, powstające w ciągu doby w ilości 90 litrów musi być wymienione ponad 5 razy na dobę. Zaokrąglając te dane można powiedzieć, że co godzinę z ula powinny się wydostawać 4 litry zużytego powietrza i tyle samo świeżego napływać do środka. Podane orientacyjnie ilości pary wodnej dotyczą pierwszej części zimowli. W drugim okresie, gdy pojawia się czerw potrzeby energetyczne znacznie się zwiększają, ponieważ temperatura w gnieździe musi być utrzymywana na znacznie wyższym poziomie. Ogólny metabolizm rodziny pszczelej zwiększa się również na skutek wychowu czerwia i wykonywania wszystkich prac z tym związanych. Wraz ze wzrostem spożycia zapasów (również pyłkowych) kilkakrotnie wzrasta produkcja pary wodnej i dwutlenku węgla. Gazy te muszą być usuwane poza ul w jeszcze większym tempie, niż w okresie wcześniejszym.
Proces ten przebiega na zasadzie wymiany bezpośredniej przez wylotek i inne otwory wentylacyjne znajdujące się w ulu oraz na zasadzie dyfuzji, czyli wyrównywania stężeń składników powietrza w atmosferze ula i na zewnątrz. Dyfuzja przebiega nie tylko przez duże otwory wentylacyjne, ale również przez niewielkie szczeliny, których jest bardzo dużo w starych ulach drewnianych oraz w ścianach uli wykonanych ze słomy lub trzciny. Dlatego w takich ulach zazwyczaj nie ma problemów z wilgocią, czego nie można powiedzieć o zimowli w ulach wykonanych z tworzyw sztucznych lub szczelnych płyt pilśniowych.
Duże stężenie pary wodnej w powietrzu znajdującym się wewnątrz ula negatywnie wpływa przede wszystkim na stan fizjologiczny pszczół. Wydzielanie pary wodnej z organizmu pszczół jest wtedy utrudnione, co bezpośrednio przekłada się na osłabienie ich kondycji i przedwczesne zamieranie. Pszczoły w środowisku wilgotnym żyją nawet kilka razy krócej niż w suchym, dlatego duża wilgotność względna powietrza ulowego jest jedną z istotnych przyczyn zwiększonego osypu zimowego i ogólnie rozumianych strat zimowych.
Względna wilgotność powietrza zależy od jego temperatury. Im niższa temperatura, tym mniej pary wodnej „mieści się” w tej samej objętości powietrza. Przykładem tego jest znane zjawisko atmosferyczne polegające na wytrącaniu się drobnych kropli wody w schładzanym powietrzu (mgła) lub skraplanie się jej na przedmiotach (rosa, a przy ujemnych temperaturach szron). Identyczne zjawisko występuje w ulu z pszczołami w czasie zimy: ciepłe powietrze, zawierające dużo pary wodnej wydostaje się z kłębu i szybko schładza się poza nim, w wyniku czego para wodna skrapla się na zimnych plastrach, zatworach i ścianach ula. Woda ta paruje, wtórnie zwiększając wilgotność powietrza ulowego. Wnętrze ula oziębia się jeszcze bardziej, ponieważ zawilgocone ściany ula, maty, poduszki i zatwory zamiast ocieplać gniazdo, schładzają je (stają się dobrym przewodnikiem ciepła). Na plastrach i w pierzdze rozwija się pleśń a odsklepione zapasy chłoną wodę i fermentują. Z upływem czasu sytuacja staje się coraz gorsza, ponieważ pszczoły spożywają coraz więcej zapasów by poprawić warunki termiczne w kłębie, zdestabilizowane wysoką wilgotnością. Oprócz tego na przedwiośniu pojawia się czerw, co dodatkowo powoduje zwiększenie spożycia zapasów i wzrost zawartości pary wodnej w powietrzu. Jeżeli temperatury zewnętrzne są ujemne, to skroplona woda zamarza na dnie ula lub tworzy sople wiszące pod ramkami
Opisana sytuacja ma miejsce w słabych rodzinach zimujących w ulach o niewystarczającej wentylacji. Słaba rodzina tworzy niewielki kłąb, zajmujący tylko niewielką powierzchnię plastrów. Na plastrach wolnych od pszczół, ścianach ula, zatworach i powałce będzie się skraplać woda. Inaczej jest w silnej rodzinie, gdzie pszczoły obsiadają prawie całe plastry i ogrzewają nie tylko je, ale i powałkę, a często także jedną ze ścian lub zatwór. Wtedy woda w ulu się nie skrapla ani nie zamarza, lecz szybko opuszcza ul przez wylotek i inne otwory.
Dlatego w konstrukcji ula niezmiernie ważną rzeczą jest odpowiednia lokalizacja otworów wylotowych, bowiem to głównie przez nie dokonywać się będzie wentylacja. Jest to tym ważniejsze, im mniejszą przepuszczalnością powietrza i pary wodnej charakteryzują się materiały, z których zbudowany jest ul, oraz im bardziej jest on szczelny.
W sezonie, gdy rodzina pszczela jest w pełni aktywna, pszczoły same regulują kierunek i tempo powietrza w ulu. Obieg powietrza jest wtedy intensywny, a wzmaga go wychów dużych ilości czerwia i konieczność odparowywania wody z nektaru. Ciepłe powietrze unosi się do góry, ale zaraz jest przez wentylujące pszczoły kierowane ku dołowi i dopiero wtedy opuszcza ul. Pszczoły bowiem, jako zwierzęta wybitnie ciepłolubne bardzo oszczędnie gospodarują ciepłem i zanim pozbędą się powietrza zawierającego nadmiar pary wodnej i dwutlenku węgla, wykorzystają je do ogrzania wszystkich zakamarków gniazda. Zupełnie inna sytuacja jest zimą, gdy pszczoły skupione w kłębie nie mogą w żaden sposób wymusić obiegu powietrza w wolnej przestrzeni w gnieździe i jakoby skazane są na jego naturalny przepływ wynikający z różnicy temperatur oraz stężeń jego składników w ulu i poza nim. O tym, jak intensywny będzie ten przepływ, decyduje konstrukcja ula i siła rodziny.
Tradycyjne ule, zbudowane z desek, ocieplane naturalnymi materiałami, posiadają oprócz wylotków i specjalnych otworów wentylacyjnych, wiele przypadkowych szczelin i szpar, umożliwiających dobrą wentylację. Jeszcze lepiej kwestia wentylacji wygląda w ulach wykonanych z materiałów przepuszczalnych, jak słoma, trzcina czy sitowie, gdzie wymiana gazowa przebiega nie tylko przez otwory, ale i bezpośrednio przez ściany. Można powiedzieć że taki ul „oddycha” nie tylko przez otwory, ale całą swoją powierzchnią, dzięki dyfuzji gazów przenikających przez ściany. Wentylacja przebiegająca przez różne szczeliny ma tak duże znaczenie, że gdy przed wielu laty zalecano nawet szczelne zamykanie wylotów na zimę z myślą o zapewnieniu pszczołom dobrych warunków cieplnych, zimowla przebiegała prawidłowo. Na szczęście później zauważono, że właściwa wentylacja ma o wiele większe znaczenie niż ocieplenie. Nie zmienia to faktu, że w ulach wykonanych z tradycyjnych materiałów zapewnienie wentylacji nigdy nie było dużym problemem.
Specjalnie opracowane normy określające optymalną wielkość otworu wylotowego zakładają, że na jedną ramkę gniazdową obsiadaną przez pszczoły przypadać powinno od 1 do 1,5 cm2 światła wylotka. Po wprowadzeniu do budownictwa ulowego nowych materiałów o znacznie mniejszej przepuszczalności okazało się, że jest to za mało. Wyliczona wielkość wylotków ma znaczenie nie tyle dla wentylacji, ile dla możliwości obronnych rodziny pszczelej przed rabunkiem. Rodziny pszczele zimowały bardzo dobrze w ulach posiadających wiele przypadkowych otworów wentylacyjnych, wspomnianych szczelin i szpar, ponieważ nie ulegały jesiennym rabunkom a wentylacja w czasie zimy przebiegała w nich prawidłowo i przez wylotek, i przez inne otwory. Natomiast w szczelnym ulu taki kilkucentymetrowy wylotek to za mało, by wymiana gazów między wnętrzem ula a środowiskiem zewnętrznym była wystarczająca. Dlatego w ulach styropianowych, poliuretanowych i z płyt pilśniowych wylotki muszą być większe, a także wykonuje się dodatkowe otwory wentylacyjne lub zwiększa kubaturę gniazda. Producenci uli jak i pszczelarze proponują wiele rozwiązań technicznych mających usprawnić wentylację, przy których rozpatrywaniu należy pamiętać o bardzo ważnej zasadzie. Otóż dobra wentylacja nie jest równoznaczna z przeciągiem. Dotyczy to wszystkich gatunków zwierząt (a także roślin) i musi być zawsze brane pod uwagę przy planowaniu właściwych warunków zoohigienicznych. Przeciągi bowiem niszczą tak zwaną warstwę oporną organizmu, czyli otaczającą żywy organizm stałą otoczkę powietrza grubości niespełna 1 mm, oddzielającą powierzchnię ciała od atmosfery. Taką samą warstwą otoczony jest kłąb zimujących pszczół. Zasadą wentylacji w ulu nie może być więc wytworzenie typowego ciągu kominowego, co się zdarza gdy mają jej służyć oprócz wylotka w dolnej części ula, duże otwory w powałce. Stąd poszukiwania coraz nowszych rozwiązań mogących usprawnić wentylację w szczelnym ulu. Najbardziej skuteczne wydaje się zastosowanie tak zwanej dolnej poduszki powietrznej, czyli podstawienie na czas zimowli pustej kondygnacji pod korpus rodziny zimującej, przy pozostawieniu maksymalnie dużego otworu wylotowego. Niekiedy pszczelarze umieszczają w niej ramki z suszem, co ma zabezpieczyć wnętrze ula przed przeciągami. Nie jest to potrzebne, ponieważ pszczoły znajdują się wyżej, a w pustym korpusie przeciągu nie ma, bowiem w ulu jest tylko jeden otwór wylotowy. Rolę takiej kondygnacji odgrywać może głęboka dennica. Takie rozwiązanie można stosować tylko w ulu wielokorpusowym. Równie skuteczne może być zastosowanie dennicy osiatkowanej, w której część podłogi stanowi siatka metalowa lub z tworzywa sztucznego o średnicy oczek 2,5 ÷ 3 mm. Wtedy wymiana gazowa następuje ciągle, ale nie ma wokół zimujących pszczół przeciągu. Taka dennica zapewnia też wystarczającą wentylację podczas transportu rodzin. W ciągu sezonu osiatkowany otwór w dennicy powinien być zamknięty.
W omawianym rozwiązaniu wielkość otworu wylotowego w czasie zimy nie ma zasadniczego znaczenia. Może on być zwężony, ale równie dobrze może jego szerokość odpowiadać szerokości całego korpusu gniazdowego. Natomiast wysokość wylotka nie powinna przekraczać 1 cm, co zabezpieczy przed wchodzeniem do ula różnych drobnych gryzoni. Otwór wylotowy powinien być zmniejszony, jeżeli zimowana jest słaba rodzina, zajmująca tylko część ula.
Produktem oddychania oprócz wody jest dwutlenek węgla w ilości ponad dwukrotnie większej od ilości pary wodnej i ma on duże znaczenie dla kondycji zimującej rodziny. Po pierwsze, jego duże stężenie spowalnia procesy życiowe u pszczół, co prowadzi do zmniejszenia zużycia zapasów i opóźnienia rozpoczęcia czerwienia. Po drugie, dwutlenek węgla powoduje szybsze zużywanie się sił witalnych pszczół, przez co przyspiesza ich starzenie się. Tak więc duże stężenie dwutlenku węgla tylko pozornie jest korzystne dla zimującej rodziny, ponieważ pszczoły w źle wentylowanym ulu co prawda zużyją mniej pokarmu, ale wcześniej osypią się ze starości. Dlatego lepiej zazimować rodzinę na odpowiedniej do jej siły ilości zapasów i zapewnić dobrą wentylację, niż liczyć na spowolnienie procesów życiowych i wynikające stąd oszczędności pokarmu. W świeżym powietrzu atmosferycznym stężenie dwutlenku węgla wynosi 0,025 ÷ 0,03 % i jest ono najbardziej właściwe dla przebiegu procesów życiowych zwierząt. We wnętrzu kłębu zimujących pszczół jest ono znacznie większe i może wzrosnąć aż do 4 %.Przy wyższej zawartości dwutlenku węgla pszczoły będą narażone na uśpienie (porównywalne z usypianiem matki pszczelej do inseminacji), co się jednak nigdy nie zdarza. W ulach z rodzinami słabymi wolnej przestrzeni w ulu jest tak dużo, że nadmiar szkodliwego gazu może się rozcieńczyć do poziomu nie stanowiącego zagrożenia dla życia pszczół. Natomiast w silnej rodzinie zajmującej prawie całe gniazdo dyfuzja nadmiaru szkodliwych gazów przebiega bardzo dynamicznie, dzięki czemu stężenie dwutlenku węgla w kłębie utrzymuje się na stałym, bezpiecznym poziomie. W prawidłowo zazimowanej rodzinie w środku zimowli utrzymuje się ono na poziomie 2 %.

Ciepło w zimującej rodzinie

Decydujące znaczenie w wytwarzaniu ciepła i zapobieganiu jego ucieczce ma siła rodziny. Ciepło wytwarzają pszczoły znajdujące się w środku kłębu, im więc większa jest średnica kłębu, tym jest ich więcej. Jeżeli jest bardzo zimno, pszczoły tworzą coraz grubszą otoczkę. W słabej rodzinie dochodzi do sytuacji w której cały kłąb zbudowany jest z otoczki, natomiast nie ma pszczół które miałyby wytwarzać ciepło. Wtedy kłąb ulega wychłodzeniu i rodzina osypuje się z zimna, mimo wystarczającej ilości zapasów. Równie duże znaczenie ma siła rodziny dla zatrzymania wytwarzanego w kłębie ciepła. Średnica kłębu zimowego (przypominającego kształtem kulę) i jego powierzchnia zależą od tego, z ilu pszczół składa się rodzina. Rodzina słaba, składająca się z około 10 tysięcy (czyli 1 kg) pszczół tworzy kłąb uwiązany na 5 plastrach. Średnica takiego kłębu to 16 ÷ 17 cm. Z kolei rodzina 2 kg obsiada 6 plastrów, tworząc kłąb o średnicy 20 ÷ 22 cm, zaś 4 kg pszczół to kłąb o średnicy 28 – 30 cm na 8 plastrach.
Powierzchnia kuli (czyli kłębu) o średnicy 17 cm (słaba rodzina) wynosi około 9 dm2. Powierzchnia kłębu średniej rodziny (średnica 21 cm) wynosi niespełna 14 dm2. Powierzchnia kłębu silnej, 4 kilogramowej rodziny, to ponad 24 dm2. Powierzchnia kłębu rośnie więc w miarę zwiększania wielkości rodziny, ale zwiększa się też liczba pszczół przypadających na jednostkę tej powierzchni. W słabej rodzinie na 1 cm2 powierzchni kłębu przypada 10 – 12 pszczół, w średniej 14 ÷ 15 pszczół a w silnej aż 16 ÷ 18 pszczół. Jak widać na taką samą ilość uciekającego ciepła w rodzinie słabej pracuje 11 pszczół, zaś w rodzinie silnej 17, a wiec 50 ÷ 60 % więcej. Dzięki temu pszczoły w silnej rodzinie prowadzą znacznie bardziej „oszczędny” tryb życia, co dodatnio wpłynie na ich kondycję i długowieczność. Ponieważ każda z pszczół spożywa mniej zapasów, to i wypełnianie się jelita grubego jest wolniejsze, dzięki czemu rodzina taka nie musi spieszyć się z oblotem wiosennym. Widać to zresztą w każdej pasiece w drugiej części zimy: z rodzin słabych pszczoły „wypryskują” często nawet w czasie mrozów, podczas gdy silne zachowują się statecznie, mogą bowiem sobie pozwolić na dłuższe oczekiwanie, aż do przyjścia prawdziwego ocieplenia.
Należy zauważyć, że silna rodzina, 4 razy większa od słabej, tworzy kłąb o powierzchni tylko 2,5 razy większej. Dlatego ilość ciepła uchodzącego z kłębu będzie w rodzinie słabej aż o 50 % większa niż w silnej, w przeliczeniu na tę samą masę pszczół. Ponieważ źródłem ciepła w rodzinie jest spożywany pokarm, to rodziny słabe tylko na ogrzanie się zużyją o 50 % zapasów więcej, niż odpowiadająca ich sile liczba rodzin silnych.
Takie same zależności dotyczą zwierząt stałocieplnych: im mniejszy jest stosunek masy ciała do jego powierzchni, tym szybciej ciepło jest wypromieniowywane. Dlatego małe zwierzęta muszą ogrzewać organizm bardziej intensywnie niż duże, a więc więcej jeść.
Te teoretyczne wyliczenia tłumaczą, dlaczego znacznie lepsza jest zimowa rodzin silnych niż słabych, dlaczego po przezimowaniu mają one więcej zapasów i dlaczego bardziej intensywnie się rozwijają. Po prostu w silnych rodzinach zużycie pokarmu jest niewielkie a pszczoły, mniej wyczerpane zimowlą żyją dłużej, mogą wykonać więcej prac w ulu i poza nim oraz są bardziej odporne na choroby.

Woszczyna


Norma Branżowa na woszczynę BN-72/9161-02, wprowadzona w 1972 roku, określa oraz klasyfikuje woszczynę, czyli wyłączone z produkcji plastry pszczele, z których uzyskuje się wosk.
Zależnie od zawartości wosku norma rozróżnia 3 klasy woszczyny: I, II i III.
Do klasy I zalicza się woszczynę o następujących cechach: przeświecająca, barwy białej do jasnożółtej lub jasnobrązowej; dopuszczalna jest w niej obecność pierzgi i miodu, a niedopuszczalna – pleśni i zanieczyszczeń mechanicznych; wilgotność nie większa niż 5 %, zawartość wosku od 52 do 100 %.
Do klasy II zalicza się woszczynę słabo i nierównomiernie przeświecającą, barwy rdzawej do brązowej lub brunatnej, o zawartości pierzgi nie większej niż 5 % powierzchni plastra. Do klasy II zalicza się też woszczynę o zawartości pierzgi do 15 % powierzchni plastra, jeżeli pod względem innych cech odpowiada klasie I i wilgotnośći nie większej niż 8 %. Zawartość wosku powinna wynosić od 35 do 52 %.
Do klasy III zalicza się woszczynę nie przeświecającą, barwy ciemnobrunatnej do czarnej, o wilgotności do 10 %, o zawartości pierzgi do 10 % powierzchni plastra i zawartości wosku od 16 do 35 %.
Ramki z plastrami przeznaczonymi do wytopu przechowuje się w suchym, przewiewnym miejscu, zawieszone na stojakach, w korpusach uli lub w nadstawkach. Woszczynę po wycięciu z ramek woszczynę powinno się od razu przetopić, co zapobiegnie atakowi szkodników. Jeżeli nie ma takiej możliwości, wyciętą woszczynę należy przechowywać w szczelnych workach plastikowych, z dodatkiem kwasu octowego, który niszczy wszystkie formy rozwojowe barciaków.
Najczęstszymi szkodnikami woszczyny są gąsienice motyli: barciaka większego i barciaka mniejszego, żerujące w plastrach pszczelich, zwane potocznie motylicą woskową. Samice barciaków składają na plastrach jaja (barciaka większego nawet do 400 sztuk, a mniejszego – do 300), z których wylęgają się żarłoczne i ruchliwe gąsienice, odżywiające się zawartością plastrów: pierzgą, odchodami larw i ich oprzędami. Z barciakami walczy się, siarkując plastry. Na ogół wystarczy jednak stworzenie odpowiednich warunków dla przechowywanych plastrów. Jest to chłodne, przewiewne i suche pomieszczenie, w którym temperatura okresowo spada poniżej – 10° C. Taka temperatura w ciągu 2 dni zabija wszystkie formy rozwojowe barciaków, również jaja. Niektórzy pszczelarze stosują zioła do odstraszania barciaków z magazynów plastrów. Dobre efekty uzyskuje się wkładając do korpusów lub nadstawek z przechowywanymi plastrami gałązki wrotyczu polnego. Często spotykanym szkodnikiem, zwłaszcza w wilgotnych magazynach plastrów, jest rozkruszek mączny i roztoczek suszowy. Również duża wilgotność jest przyczyną rozwoju pleśni, w tym grzybni Betsia alvei, powodującej tak zwaną grzybicę ulową, atakującą plastry i pierzgę.
Najlepszym zabezpieczeniem plastrów przed rozwojem barciaków, rozkruszków i grzybic jest przechowywanie ich w pomieszczeniu, wyposażonym w urządzenia do regulacji temperatury i wilgotności powietrza. Pomieszczenie takie powinno być suche, dobrze wentylowane, z właściwie wykonaną izolacją termiczną i wilgotnościową ścian i podłogi. Należy je wyposażyć w agregat chłodniczy o wydajności pozwalającej utrzymać temperaturę niższą od 10° C w całym okresie przechowywania plastrów. W takiej temperaturze rozwój barciaków oraz rozkruszków zostaje zahamowany. W warunkach obniżonej wilgotności i temperatury przechowuje się zarówno plastry potrzebne w kolejnym sezonie, jaki te przeznaczone do przetopienia.
Plastry można też przechowywać w szczelnych plastikowych workach lub beczkach, z dodatkiem niedużej ilości lodowatego lub technicznego kwasu octowego. Po zakończeniu przechowywania, przed poddaniem do uli, plastry te należy przewietrzyć. Ten sposób przechowywania jest bardziej pracochłonny i nadaje się tylko do małych pasiek.

 

Sławomir Trzybiński

 
> Galeria zdjęć (losowe zdięcia)
Dodano: 2008-06-15 Dodano: 2009-05-05 Dodano: 2009-07-07 Dodano: 2009-07-12